Wicher był na samym czubie tabeli aż 154. dni, ale uwzględniając, że w tym czasie była przerwa między rundami, to liderował zaledwie przez 1. kolejkę. Tak jak przypuszczaliśmy, piłkarze z Kunek zaczęli wiosnę z 'wysokiego C' i roznieśli w pył zawodników Oristo.
W drugim hicie kolejki, rozgrywanym równocześnie z meczem w Mszanowie, Avista na swoim nowym, zastępczym obiekcie podejmowała Mistrza Jesieni z Gwiździn. Piłkarze KSW nie będą dobrze wspominać swojej pierwszej wiosennej wyprawy po ligowe punkty, gdyż Park Fijewo okazał się być twierdzą nie do zdobycia. A wszystko mogło zacząć się bardzo wyśmienicie, gdyż już w 2' Jarosław Skonieczka, tylko z wiadomych sobie przyczyn, zamiast do bramki, trafił w stojącego między słupkami Mariusza Malinowskiego. Chwilę później gola strzałem głową, albo jak kto woli przysłowiowym 'szczupakiem' mógł zdobyć Jacek Elgert, co więcej w następnych minutach w spornej sytuacji ten sam zawodnik był powstrzymywany w polu karnym przez trójkę piłkarzy Avisty, lecz zdaniem arbitra Drzewińskiego cała akcja odbyła się prawidłowo i bez przewinień. Niewłaściwego zachowania w polu karnym sędzia dopatrzył się dopiero w 38', kiedy Kamil Wiśniewski faulował Pawła Senkowskiego. Pewnym wykonawcą '11' został Łukasz Rubalewski. Zaraz po zmianie stron w 50' arbiter wychwycił tym razem faul Daniela Furmanka i ponownie wskazał 'wapno'. Tym razem intencje Rubalewskiego wyczuł Leśniewski, który rzucił się w lewą stronę. W 64' golkiper KSW ponownie świetnie interweniował wybijając na rzut rożny bardzo groźny strzał głową Karola Czarneckiego, lecz po dobrze wykonanym kornerze musiał juz skapitulować po uderzeniu Rafała Rynkowskiego. Symboliczny 'gwóźdź do trumny' wbił Karol Żuchowski w 81', który jako 'joker' zameldował się na boisku 6' wcześniej i w ładnym stylu przelobował Leśniewskiego ustalając wynik hitu w Fijewie. Galeria z meczu na stronie KSW i e-lubawa.pl
Olimpia II Olsztynek 2:2 Lider Złotowo
W niedzielne przedpołudnie rezerwy Olimpii, naszpikowane IV-ligowcami, którzy nie zmieścili się, bądź nie zagrali pełnego meczu w sobotę z Warmiakiem Łukta, podejmowały na własnym obiekcie 3. siłę naszej ligi. Gospodarze zgodnie ze swoimi założeniami, prowadzili po golu Dawida Kowalczyka, lecz tej znikomej przewagi nie byli w stanie utrzymać do przerwy, gdyż przyjezdni odpowiedzieli celnym trafieniem Mateusza Kruszewskiego, byłego juniora lubawskiego Motoru. Po zmianie stron miejscowi znowu zaczęli szturmować bramkę Lidera, co przełożyło się na kolejną zmianę wyniku, a sprawcą tego zamieszania był Paweł Szantar, którzy celnie trafił do siatki ekipy spod Lubawy. Ten sam zawodnik, który chwilę wcześniej dał radość swoim kolegom, jakiś czas później podwyższył... ciśnienie kibicom, po tym jak nie trafił do pustej bramki rywali:) Zamiast 3:1 na tablicy wyników i spokoju w grze Olimpii, zebrani na stadionie zobaczyli rozdrażnienie i nerwowość swoich piłkarzy, co w późniejszych fragmentach gry doprowadziło do rzutu karnego dla Złotowian. Pewnym wykonawcą '11' był Mateusz Żmijewski, który celnym strzałem zapewnił Liderowi premierowy punkcik na wiosnę.
Wardrom Jamielnik 3:1 GKS LZS Szymbark
Ligowy debiut w roli grającego trenera niestety nie wypadł po myśli Tomasza Borkowego. W drużynie z gminy Iława widać już spore ożywienie w grze i nakreśloną koncepcję nowego szkoleniowca, lecz zmorą i piętą Achillesową Gieksy są nadal stałe fragmenty gry. Piłkarze 'Jamajki' wykorzystali to bezlitośnie i trzykrotnie pokonali stojącego między słupkami Szymbarka, Filipa Cichockiego. Najpierw w 24' po centrze z kornera z prawej strony od bramki gości, gola z najbliższej odległości zdobył Dawid Przekopowicz. Niespełna kwadrans później w 36' znowu kornera wykonywali miejscowi, z tą różnicą, że piłka była wrzucana z przeciwnego, lewego narożnika, a najwyżej do strzału głową wyskoczył Patryk Waruszewski, który ponownie zmusił Filipa do kapitulacji. Po zmianie stron zawodnikom Tomka Harfeldera udało się dobić przeciwnika, tym razem z rzutu wolnego. Kiedy na zegarkach mijała godzina gry do stałego fragmentu podszedł Artur Kirzeniewski, który idealnie przymierzył prosto w okienko gości. Walczących ambitnie do końca rywali było stać tylko na honorową bramkę, ale za to jaką! Po szarży prawą stroną jednego z piłkarzy GKS-u w 75', piłka trafiła do Przemysława Olek, którzy przyjmując futbolówkę na klatkę i pozwalając jej skozłować, w pięknym stylu uderzył z woleja w bramkę Marka Buko. Galeria
Jordan Kazanice 2:2 Orzeł Ulnowo
To był brdzo dziwny mecz z huśtawką nastrojów po obu stronach. Do przerwy prowadził Jordan, który wykorzystał szybką kontrę, po stracie piłki przez gości oraz dzięki odważnej grze Przemysława Gierki w polu karnym rywali. W przerwie Radosław Połeć powiedział swoim podopiecznym, że kluczowe w tym meczu będzie pierwsze 10. minut od wznowienia gry. Po części miał rację, gdyż gospodarze w tym czasie (55') podwyższyli wynik zawodów, a przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Bartosz Modrzewski (niestety dla popularnego 'Vanka' mamy złą waidomość, gdyż żaden z dwóch obecnych operatorów kamer nie uchwycił tego momentu:/) Jednak następnego, opiekun Orła, tak bardzo nie przewidział, ponieważ jego zawodnicy podnieśli się z kolan i odrobili straty. Bohaterem 'Orłów' był Paweł Klimek, który dwukrotnie znalazł sposób na pokonanie świetnie spisującego sie tego popołudnia Patryka Modrzewskiego. Cały wysiłek 'Klimasa' mógł na niewiele się przydać, gdyby w ostatniej akcji meczu jeden z piłkarzy miejscowych nie zmarnował przysłowiowej 'setki'. Galeria zdjęć na e-lubawa.pl oraz ulnowo.eu
SKF Kunki 8:0 Oristo Montowo
Nasze przedsezonowe typy do 'Czarnego Konia' rundy wiosennej znalazły po części odzwierciedlenie już w premierowej kolejce. O mocy drużyny z Kunek przekonali się jako pierwsi 'Łazienkowi', którzy w niedzielę zawitali na boisko przedstawiciela gminy Olsztynek. Zamykający ligową serię pojedynek był jednostronny i od pierwszych minut przebiegał pod dyktando miejscowych. Worek z bramkami rozwiązał grający trener SKF-u, Piotr Kolek, któremu asystował Patryk Kaczmarczyk. Drugi gol to zasługa dwójki ofensywnych graczy: Roberta Urbanowskiego, który celnie podawał i Krystiana Szelugowskiego, kończacego całą akcję. Wynik do przerwy ustalił Karol Wanisiewicz, który wymierzył sprawiedliwość z jedenastki za faul na samym sobie. W tym momencie gospodarze byli w tabeli wiosennej na wirtualnym 1. miejscu ex-equo z Avistą i Mewą, lecz aby samodzielnie objąć prowadzenie potrzbowali już tylko jednego trafienia. Ku ich zaskoczeniu to zadanie okazało się bardzo łatwe i przyjemne, gdyż w drugiej odsłonie zaskoczyli rywali z Montowa jeszcze pięciokrotnie. A rozpoczął ten, który miał udział przy pierwszym golu, Patryk Kaczmarczyk. Kolejne dwie bramki to wyczyn popularnego 'Wanii', który dzięki celnym podaniom od strzelców dwóch pierwszych goli (Kolek, Szelugowski), skompletował hat-tricka. Przedostatni gol wpadł ponownie z rzutu karnego, przyznanego po zagraniu ręką jednego z Montowian, a jego pewnym wkonawcą był Dariusz Ożóg. Festiwal strzelecki zakończył ten, który go zaczął, czyli opiekun aktualnego wicemistrza B-klasy.
Wszystko wskazuje na to, że w meczu SKF vs Oristo będziemy mieli walkower dla gości: do protokołu meczowego został wpisany Łukasz Łazicki, który nie zagrał w tym spotkaniu, ale powinien pauzować za 4. żółtą kartkę otrzymaną w 13. kolejce z Orłem.