Wygrana 2:1 (1:0) nad rezerwami z Olsztynka przypieczętowała nasze mistrzostwo oraz dała awans do A-klasy po trzech latach nieobecności! Tym samym jesteśmy pierwszą drużyną z naszej grupy B-klasy, której udało się powrócić do wyższej ligi, przełamując 'klątwę Iskry S'.
W historii polskiego futbolu mieliśmy już różne klątwy: tą pamiętną Zbyszka Bońka lub ostatnimi czasy ciągle aktualną Kabaretu Morlnego Niepokoju;) W naszym regionie piłkarskim również takowa istniała, aż do soboty! Tytułowa 'klątwa Iskry S' to przekleństwo, które wisiało nad wszystkimi spadkowiczami z A-klasy grupy 4, którzy w równej, bądź mniej równej walce toczyli bezskuteczną batalię o utrzymanie w 'Serie A' z klubem ze Smykówka. Następstwa tej klątwy były dwa: albo rozwiązanie klubu i zniknięcie z piłkarskiej mapy (Gryf Platyny, Drwęca Samborowo, Vel Dąbrówno, Kormoran Ruszkowo), albo 'turlanie się' po 'Bundeslidze' w dolnych rejonach tabeli (Jordan Kazanice, Mewa Smykowo, GKS Szymbark, LZS Mszanowo, LZS Jamielnik, Tessa Tuszewo). Ta zła wróżba nareszcie straciła swoją moc w ostatni weekend w Mszanowie, a wszystko wskazuje na to, że całkowicie ją zgubi, gdyż murowanym kandydatem do spadku z A-klasy jest... Iskra S!
Zanim zaczniemy opisywać naszą relację z meczu, chcemy uciąć w tym miejscu wszelkie spekulacje odnośnie tego, że drugi skład Olimpii odpuścił nam to spotkanie. Już od dłuższego czasu dochodziły nas słuchy, że piłkarze z Olsztynka, ze względu na braki kadrowe i skupienie wszystkich sił na IV-ligę, nie przyjadą do Mszanowa oddając te zawody walkowerem, lecz takie zdarzenie na szczęście się nie ziściło, za co wielka chwała piłkarzom z grodu 'Kubusia' za postawę 'fair play':)
Na potwierdzenie słów, że rezerwy tego meczu potocznie mówiąc 'nie olały' niech będzie skład w jakim pojawiły się w sobotnie popołudnie na mszanowskim obiekcie (m. in. bracia Kowalczyk, P. Kwiatkowski, K. Pawlak). Początek spotkania należał właśnie do gości z Olsztynka, którzy od pierwszych minut starali się śmiało przedzierać w pole karnego Kuby Lendzionowskiego, lecz pozycyjne ataki Olimpii skutecznie rozbijali miejscowi defensorzy oraz pomocnicy.
Pierwszy strzał w światło naszej bramki zanotowaliśmy dopiero w 15', ale uderzenie wykonującego rzut wolny z ok. 25 metra Kamila Pawlaka minęło kilka metrów lewy słupek Kuby.
W końcu w 20' zdarzyła się bardzo dobra okazja do otworzenia wyniku tego spotkania. Walczący o piłkę H. Świątkowski uderzył nieczysto lewą nogą w futbolówkę, która kozłując trafiła jeszcze w plecy nr 7, Bartka Zielińskiego i tak przypadkiem w doskonałej sytuacji '1 vs 1' z T. Trzcińskim stanął M. Szwechowicz, lecz minimalnie się pomylił posyłając piłkę obok prawego słupka.
W następnych minutach mszanowiacy próbowali z mizernym skutkiem uderzać z daleka: z dystansu M. Krawiecki w 26', z rzutu wolnego A. Podlaszewski w 28' lub z dystansu w 34' prawą nogą, co zupełnie nie zdało egzaminu, a w odpowiedzi w 29' w podobny sposób zdecydował się na strzał z ok. 30 metra D. Kowalczyk oraz w 36' jeden z jego kolegów dośrodkowywał w nasze pole karne z linii środkowej, dzięki czemu zatrudnił w tej akcji nudzącego się w bramce Lendzionowskiego.
Nareszcie w 37' doczekaliśmy się zmiany rezultatu oraz obrazu gry. Znajdujący się na środku boiska kapitan miejscowych, A. Podlaszewski zagrał długą piłkę w kierunku R. Buczkowskiego. Czarny próbował przejąć futbolówkę głową, ale na szczęście za nim stał A. Banacki, który delikatnym podbiciem wysunął do przedzierającego się kolegi, a ten natychmiast zagrał szybko do M. Krawieckiego. Właściciel sportowego Subaru bardzo dobrze dostrzegł wybiegającego za pleców obrońcy M. Szwechowicza, który tym razem nie popełnił już błędu z 20' i pokonał Trzcińskiego:
W 40' rzut wolny z prawej strony na pograniczu linii końcowej i pola karnego wykonywał P. Kamiński. Popularny 'Gacek' idealnie wyłożył do wysuniętego na 20 metrze R. Buczkowskiego, lecz strzał naszego środkowego zblokował D. Kowalczyk. Czarny próbował naprawić całą sytuację, ale przegrał pojedynek z K. Pawlakiem, który szybko wypuścił w bój blokującego wcześniej Dawida. Groźnie zapowiadającą się kontrę na szczęście przerwał wślizgiem powracający Remek Kowalski.
W 43' klasycznego 'nura', do którego już nas przyzwyczaił, zaliczył D. Ewertowski, przez co wywalczył dla nas rzut wolny tym razem z drugiej strony. Do wolnego podszedł ponownie Gacek i ładnie wrzucić na głowę A. Podlaszewskiego, lecz 'Bolkowi' zabrakło precyzji i chęci w mocnym oddaniu strzału. Do podobnej sytuacji nawiązała inna dwójka naszych graczy minutę później: A. Banacki i R. Kowalski, lecz dośrodkowanie z lewego kornera tego pierwszego, nie wykorzystał ten drugi, zaledwie strącając lecącą w jego stronę futbolówkę. W ostatniej akcji pierwszej połowy lewą flanką próbował przedzierać się D. Kolawczyk, lecz ponownie na jego drodze stanął wślizgiem Remek.
Z początkiem drugiej połowy byliśmy już chyba wszyscy myślami przy fecie, łącznie z naszym stałym kibicem Jarkiem 'Bzykiem' Szwechowiczem. Podobnie jak on mogliśmy ugryźć się w język, po tym jak przedzierający się tym razem prawą stroną D. Kowalczyk wyłożył wyśmienicie do trójki swoich kolegów znajdujących się na 5 metrze zupełnie niepilnowanych przez naszych obrońców, ale jak tej akcji nie wykorzystali? Zapewne sami tego nie wiedzą;)
Na nasze szczęście błyskawiczną odpowiedź po drugiej stronie boiska dał brat 'Bzyka', Michał, ponownie do spółki z M. Krawieckim. Miłośnik szybkich aut oraz od niedawna zapalony maratończyk pognał za wychodzącą na aut piłką i precyzyjnie dorzucił na głowę 'Taty', który trafił idealnie:
'Plastikowi' postanowili iść za ciosem czego udokumentowaniem były kolejne sytuacje, niestety niewykorzystane. Swoje wyśmienite okazje zmarnowali: M. Szwechowicz w 51' uderzając z dystansu oraz w 53' musnął piłkę głową, która odbiła się od słupka, lecz był na minimalnym spalonym oraz P. Kamiński także uderzając z akcji z 16 metra w 61' oraz do społki z 'Tatą' w 62' kiedy to portero Olimpii sparował jego mocny strzał, a dobitka 'Pelego' tylko obtarła poprzeczkę.
W następnych minutach zawodnicy dalej razili nieskutecznością, głównie nasi piłkarze, a na trybunach rozgorzała dyskusja na temat artykułu w internecie na temat 60-latka, który niedawno zdobył gola w A-klasie (po naszej dociekliwości sprawdziliśmy, że chodziło dokładnie o 67-latka i nie w A-klasie tylko w V lidze;) Któryś z kibiców nawet zażartował, że był to prawdopodobnie Kazik Studnik, lecz sympatyczny zawodnik z Kurzętnika okazuje się być przy nim 'młodym leszczem' (54 lata). No i wtedy jak na zawołanie akcję w środkowej strefie boiska w 78' przerwał grający trener Olimpii, Jan Fijałkowski, jak się później okazało rówieśnik pana Kazika, nawet parę dni od niego starszy, który tego dnia bramki nie strzelił, ale zaliczył piękną asystę posyłając krosową piłkę do Piotra Borkowskiego, a ten uciekł parze naszych stoperów i strzałem z kozłującej futbolówki zaskoczył w bramce Kubę:
Minutę po straconym golu znowu zrobiło się bardzo gorąco pod naszą bramką. Lewą stroną pola karnego Novoplastu przedarł się Kamil Pawlak. Atomowy strzał nr 13 Olimpii bardzo dobrze sparował Kuba, który tego popołudnia w swojej pomarańczowej marchewkowej koszulce wyglądał jak popularny sok firmy 'Tymbark';)
W 80' akcja przeniosła się już na dobre pod pole karnego gości. Najpierw po centrze z prawego kornera M. Raciborskiego po raz kolejny swoją próbę strzałem głową miał Remek Kowalski, lecz tego dnia nie było dane naszemu stoperowi cieszyć się ze zdobytego indywidualnie gola. W 83' w pole karne wpadł P. Kamiński, który szybkim zwodem zostawił za plecami P. Kwiatkowskiego i wyprzedził B. Zielińskiego. Podanie 'Gacka' na drugi słupek było bardzo dokładne, lecz zamiarów naszego pomocnika nie odczytał poprawnie M. Bartkowski i akcja z prawej strony nie została zamknięta, a piłka wyleciała za końcową linię boiska.
Następne dwie minuty to okazje naszego super-strzelca S. Bukowskiego. Najpierw w 84' strzelał z rzutu wolnego z 30 metra, ale daleko od bramki, a 120 sekund później odchylił się za bardzo po podaniu M. Raciborskiego i nie trafił z narożnika 'piątki' T. Trzcińskiego.
W ostatnich fragmentach gry jeszcze A. Podlaszewski strzałem głową po centrze z rożnego od MR7, oraz R. Buczkowski indywidualnie z 15 metra próbował strzelać, ale niestety celowniki naszych zawodników były rozregulowane i zaprogramowane tej soboty zaledwie i aż na dwie zdobyte bramki.
Po ostatnim gwizdku Krzysztofa Drzewińskiego szaleństwa nie było końca, a zwycięski szampan (w zamian za nieobecnego Macieja Lendzionowskiego, który poprawnie typował wynik sobotniego meczu i wygrał w naszym konkursie na fb) otworzył kapitan Andrzej Podlaszewski:
Składy obu drużyn, które wybiegły w sobotnie popołudnie na płytę boiska:
Novo: J. Lendzionowski - H. Świątkowski, A. Podlaszewski, R. Kowalski, D. Ewertowski - M. Krawiecki, A. Banacki, R. Buczkowski, P. Kamiński - M. Łukaszewicz, M. Szwechowicz
Grali też: S. Bukowski, M. Dreszler, M. Raciborski, M. Bartkowski
Olimpia: T. Trzciński - T. Kopeć, J. Fijałkowski, P. Kwiatkowski, B. Zieliński - M. Wilk, D. Kowalczyk, R. Kowalczyk, K. Pawlak - R. Pechta, P. Borkowski
Grali też: A. Gburczyk, R. Argalski