Trzeci bramkowy remis Plastikowych pod rząd! Ekipa Novo tym razem gościła w Mszanowie drużynę z Narzymia. Biorąc pod uwagę, że od 15' miejscowi grali w dziesiątkę, zdobyty punkt na własnym terenie można uznać za spory sukces podopiecznych T. Harfeldera!
REKLAMA
Mecz z Iskrą na dobre jeszcze się nie rozpoczął, a już mieliśmy kwaśne miny po zdarzeniu, do którego doszło w 3' sobotniego pojedynku. Otóż po składnym ataku pozycyjnym naszego zespołu, gdzie w ostatniej akcji R. Pełka podał do P. Kamińskiego, mocno zadrżały nam serca. Popularny Gacek, próbując minąć zwodem rywala, został podcięty od tyłu przez M. Rynkowskiego, na to wszystko wracający J. Stramski przypadkowo zahaczył z przodu naszego upadającego pomocnika. Niestety trener T. Harfelder był zmuszony do dokonania zmiany, a informacje, które otrzymaliśmy po meczu nie były optymistyczne: skręcenie, zwichnięcie i naderwanie stawów i wiązadeł stawu skokowego...
Chwile po tych niemiłych wydarzeniach mieliśmy w końcu powód do dumy. M. Szwechowicz wypuścił do przodu M. Kołakowskiego, a że nasz kluby Antoine Griezmann nie ma zwyczaju takich podań marnować, posłał lewą nogą celny strzał w długi róg bramki obok T. Rejcherta:
W 15' nic nie zapowiadało kolejnej przykrej informacji. Z prawej strony aut mocno wyrzucił w pole karne gości H. Świątkowski, piłkę próbował przejmować R. Pełka i M. Kołakowski, lecz sprytnie zastawił się M. Rynkowski, który wyszedł z szybką kontrą. Próbujący przerwać niebezpieczną akcję T. Skrzypczak zdecydował się na ryzykowne zagranie wślizgiem, które spowodowało powalenie rywala na ziemię. Prowadzący te zawody G. Szczepkowski po chwili wyciągnął czerwony kartonik:
Sytuacja na boisku diametralnie się zmieniła i to od tego momentu drużyna gości przejęła inicjatywę. Nam niestety przyszły do głowy analogiczne porównania do meczu w Rybnie sprzed dwóch lat, kiedy to już w 10' w dość kontrowersyjny sposób z boiska wyleciał nasz ówczesny golkiper J. Lendzionowski, notabene wyrzucony przez tego samego arbitra z Nidzicy, któremu sporo klubów zarzuca stronniczość na korzyść drużyn z jego okolic. Faktem jest, że może jesteśmy trochę przewrażliwieni na punkcie dobieranych obsad na dany mecz, ale w końcu wszystkie kluby opłacają sędziów ze swojej kasy i wymagają obiektywizmu w pracy panów "sprawiedliwych". Wracając do sobotniego pojedynku przyjezdni wyrównali straty dopiero w drugiej połowie, 20' po przerwie, na listę strzelców wpisał się M. Rynkowski, który wykorzystał niepewność D. Lendzionowskiego:
Więcej bramek tego popołudnia kibice na stadionie w Mszanowie nie zobaczyli. Na więcej szczegółów z tego spotkania zapraszamy do skrótu w naszym cotygodniowym magazynie GOL.
