Wygrana Iskry!!! Bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej wróciła drużyna Finishparkietu z dalekiego Narzymia. Spotkanie zakończyło się nieznacznym zwycięstwem gospodarzy 1:0 (1:0).
Podopieczni trenera Korzeniaka nie przestraszyli się bardziej utytułowanego przeciwnika i od samego początku starali się prowadzić wyrównaną walkę. W pierwszej połowie źródłem największego zagrożenia dla naszej ekipy był G. Gutkowski – napastnik, który bazując na swoim sprycie i sporej szybkości balansował na pograniczu spalonego.
Jednak to Finish jako pierwszy mógł zdobyć gola. W 6. minucie po jednej z centr w pole karne Iskry zrobiło się spore zamieszanie, ostatecznie po uderzeniu jednego z naszych zawodników piłka została zablokowana przez obrońców. Nadarzyła się świetna okazja do kontry dla miejscowych, ale akcja przeprowadzona na dużej szybkości zakończyła się pewną interwencją M. Bartkowskiego.
W kolejnych minutach obserwowaliśmy liczne próby przechytrzenia naszej ekipy przez Gutkowskiego, ale linia obronna dowodzona przez R . Buczkowskiego spisywała się bez zarzutu (należy tu podkreślić także dobrą dyspozycję sędziego liniowego). Jeden jedyny raz popełniła błąd w 11. minucie i od razu zostaliśmy srogo za to ukarani, bo „10” Iskry znalazła się w sytuacji 1 na 1 z M. Bartkowskim. „Siwy” miał niewiele do powiedzenia i ekipa z Narzymia wyszła na prowadzenie.
Szybko strzelona bramka przez gospodarzy nie zmieniła obrazu gry. Iskra wciąż liczyła na szybkie akcje z udziałem G. Gutkowskiego, a Finish próbował konstruować akcje bocznymi sektorami boiska. Powodem takiej a nie innej gry naszej ekipy były problemy w środku pola. A wszystko przez kontuzje, które nękają rozgrywających z Mszanowa. Przypomnijmy, że od kilku tygodni pauzuje M. Szwechowicz, a A. Podlaszewski przez całe niedzielne spotkanie grał z kontuzją. Popularny „Bolek” jest jednak wielkim wojownikiem i nawet przez chwilę nie chciał słyszeć o ławce rezerwowych.
W 23. minucie z dobrej strony pokazał się M. Kołakowski, który odebrał futbolówkę przeciwnikowi w środkowej strefie boiska i odważnie ruszył na bramkę gospodarzy. Po minięciu 4 zawodników Iskry, „Mati” prawą nogą oddał bardzo mocny strzał, z którym golkiper Narzymia miał wielkie problemy. Do odbitej przez niego piłki dopadł M. Knozowski, ale uderzył niecelnie.
Siedem minut później mogliśmy dziękować R. Buczkowskiemu, że nie straciliśmy drugiego gola. Jeden z miejscowych znalazł się w wyśmienitej sytuacji, gdyż skutecznie oszukał naszych obrońców i do pokonania pozostał mu już tylko M. Bartkowski. Zawodnik Iskry chcąc efektownie zakończyć całą akcję postanowił minąć zwodem, także i „Siwego”… Nie zdawał sobie jednak sprawy, że wybierając takie rozwiązanie, dał wystarczająco dużo czasu, właśnie R. Buczkowskiemu na odpowiednie ustawienie się w obrębie światła bramki. „Czarny” popisał się świetną interwencją i w taki sposób uratował nam skórę. Była to ostatnia groźna sytuacja w tej części spotkania.
Po przerwie zawodnicy Iskry oddali 2-3 strzały z dystansu, ale ich precyzja pozostawiała wiele do życzenia. W dalszych minutach miejscowi ostro spuścili z tonu i to Finishparkiet grał więcej piłką, angażując w akcje ofensywne coraz większą ilość zawodników. Tego dnia defensywa gospodarzy była jednak w wysokiej formie i nie pozwalała na zbyt wiele podopiecznym J. Korzeniaka. Jeśli już nasi piłkarze sforsowali linię obronną Iskry to zazwyczaj brakowało zimnej krwi i dobrego wykończenia.
W ostatnim kwadransie meczu obie drużyny poszły na istną wymianę ciosów. Liczne „wycieczki” obrońców Finishu pod bramkę gospodarzy powodowały rozluźnienie szyków obronnych w naszej ekipie. Z takiej sytuacji skrzętnie chcieli skorzystać miejscowi. W 82. minucie lewy pomocnik Narzymia przeprowadził ładną akcję swoją flanką, dograł do kolegi znajdującego się w polu karnym, ale ten trafił tylko w boczną siatkę. Wśród kibiców zgromadzonych na stadionie usłyszeć można było wielki jęk zawodu.
Ledwie 60 sekund później gorąco zrobiło się pod drugą bramką. Mateusz Kołakowski minął w polu karnym 2 obrońców, ale przy oddawaniu strzału nieczysto trafił w piłkę i ta przeleciała o kilka centymetrów od słupka.
W 86. minucie kolejna szybka akcja Iskry, ale tym razem prawą stroną boiska. Na nasze szczęście strzał był mało precyzyjny i Bartkowski nie musiał interweniować. 120 sekund później wszyscy kibice wstrzymali na chwilę oddech, bo po ładnym uderzeniu z dystansu H. Świątkowskiego piłka wylądowała na poprzeczce gospodarzy.
W ostatnich sekundach meczu, tuż przed linią pola karnego jeden z obrońców Iskry nieprzepisowo powstrzymywał D. Ewetrowskego i arbiter główny zarządził rzut wolny pośredni. Po krótkim rozegraniu piłki przez Buczkowskiego i Podlaszewskiego w obrębie pola karnego wytworzyło się spore zamieszanie, w wyniku którego jeden z piłkarzy gospodarzy zagrał futbolówkę ręką. Sędzia nie zdecydował się jednak na podyktowanie rzutu karnego i po wyjaśnieniu całej akcji zakończył mecz.