Podział punktów w Tyrowie!!! Po bardzo emocjonującym spotkaniu podopiecznym trenera Korzeniaka udało się wywieźć jeden punkt z ziemi ostródzkiej. Spotkanie z beniaminkiem zakończyło się wynikiem 2:2 (2:1).
Na spotkanie z beniaminkiem drużyna Finishu udała się w bardzo okrojonym składzie. Pomimo braku kilku ważnych ogniw zespołu, nieliczni kibice gości, którzy dotarli do Tyrowa nie mogli narzekać na grę swoich pupili.
Pierwszy kwadrans meczu nie był zbyt porywający. Obie „jedenastki” przeznaczyły ten czas głównie na rozpoznanie aktualnej dyspozycji przeciwnika. Finish kilkakrotnie próbował uderzać z dystansu, ale za każdym razem futbolówka wędrowała wysoko nad bramką bramkarza LKS-u , B. Rody. Tyrowiacy próbowali z kolei znaleźć sposób na przechytrzenie naszej obrony poprzez zagrywanie prostopadłych piłek w kierunku szybkich i silnych napastników. Czujny w bramce był jednak M. Piotrowicz, który bez większych problemów skutecznie asekurował całą formację defensywną.
Emocje rozpoczęły się od 16. minuty, kiedy to M. Rutkowski zakręcił na prawej flance M. Knozowskim i zacentrował tuż przed linię pola bramkowego M. Piotrowicza. Zagranie było mało precyzyjne i żaden z graczy miejscowych nie miał szans na skuteczne wykończenie tej akcji, ale ku wielkiej rozpaczy podopiecznych trenera Korzeniaka, piłka i tak znalazła drogę do bramki. Niefortunną interwencją popisał się H. Świątkowski, który „precyzyjnym” strzałem tuż przy słupku pokonał popularnego „Grubego”. Dla prawego obrońcy był to już drugi „samobój” w tej rundzie.
Kilka chwil później mszanowską ekipę spotkało kolejne nieszczęście. Przy próbie interwencji jeden z zawodników beniaminka niezamierzenie kopnął w głowę M. Piotrowicza i ten musiał opuścić plac gry. Od tego momentu między słupkami mogliśmy oglądać D. Lendzionowskiego.
W 27. min. przyniosła gościom gola wyrównującego. Kapitalną koronkową akcję przeprowadził duet Cieszyński-Krawiecki. Kilka krótkich podań pomiędzy tą dwójką rozmontowało całą obronę gospodarzy, a precyzyjny strzał tego drugiego po długim rogu bramki B. Rody dał Finishowi wyrównanie.
Mszanowiacy z remisu cieszyli się ledwie 120 sekund. Na jednej z nierówności boiska piłka podskoczyła, grającemu z konieczności na stoperze, A. Podlaszewskiemu i w rezultacie tego w znakomitej sytuacji znalazł się M. Rutkowski. Kapitan beniaminka nie zwykł marnować takich prezentów i z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki.
Stracona bramka nie zdeprymowała gości, którzy ze spokojem próbowali konstruować kolejne ataki. Najlepszą okazję, tuż przed przerwą, zmarnował D. Ewertowski, który po minięciu prawego obrońcy przeciwnika wpadł w pole karne i oddał bardzo mocny strzał lewą nogą… Zabrakło kilku centymetrów.
Piłkarze LKS-u w tej części spotkania nie potrafili już poważnie zagrozić bramce D. Lendzionowskiego i do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 2:1.
Początek drugiej odsłony to wyrównany pojedynek, jednak jako pierwsi groźną akcję stworzyli sobie podopieczni S. Humięckiego. Mam tu na myśli strzał z rzutu wolnego M. Rutkowskiego, z którym D. Lendzionowski miał sporo problemów.
Trzy minuty później do remisu doprowadził M. Szwechowicz. Gracz z „10” na klubowej koszulce dostał znakomite podanie pomiędzy dwóch obrońców od D. Cieszyńskiego i znalazł się w sytuacji „jeden na jednego” z golkiperem miejscowych. Mocny strzał naszego kapitana z półwoleja nie pozostawił B. Rodzie najmniejszych złudzeń na skuteczną interwencję. 2:2!
Od tego momentu Finish dzielił i rządził na boisku. Na bramkę tyrowiaków co rusz sunęły groźne akcje. Oto kilka z nich. W 61. min. w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się M. Krawiecki, ale błyskotliwemu skrzydłowemu zabrakło trochę zimnej krwi, aby skierować piłkę w światło bramki.
Niespełna 10 minut później bliski szczęścia był P. Grabowski, który otrzymał długie podanie z rzutu wolnego od A. Podlaszewskiego. Filigranowy napastnik oddał bardzo mocny strzał z niedużej odległości, ale trafił w poprzeczkę.
Kolejną znakomitą szansę na strzelenie gola miał D. Cieszyński. Popularny „Parnik” ładnie urwał się obrońcom i wyszedł na czystą pozycję, ale fatalnie przestrzelił z kilku metrów.
Kilkanaście chwil później blisko było kolejnego gola samobójczego. Tym razem dla naszej drużyny. Bartłomiej Roda nie zrozumiał się z jednym z obrońców i w konsekwencji tego, ten był bardzo blisko skierowania futbolówki do własnej bramki. Na szczęście zawodników LKS-u piłka wyszła na rzut różny.
W drugiej odsłonie beniaminek był zdecydowanie mniej groźny, niż miało to miejsce w pierwszej połowie. Mimo wszystko kilka razy zrobiło się gorąco pod bramką popularnego „Lenca”. W końcowych minutach przedstawiciele ziemi ostródzkiej przeprowadzili dwie akcje, po których futbolówka wylądowała w naszej bramce. Za każdym razem arbiter główny dopatrzył się jednak pewnych nieprawidłowości i dlatego też goli nie uznał.
W naprawdę ostatnich już fragmentach meczu zwycięstwo Finishowi mógł zapewnić M. Szwechowicz. Piłkarz rodem z Bratiana wyprowadził w pole dójkę obrońców rywala i znalazł się w 100% sytuacji. Niestety mało precyzyjne uderzenie powędrowała nad bramką i musieliśmy obejść się smakiem.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2 i zdobyciem 1 punktu. W obliczy wygranej ekipy ze Smykówka znów spadliśmy na ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
1:0 Świątkowski (samobójcza) (16. min.)
1:1 Krawiecki (27.min.)
2:1 Rutkowski (29. min.)
2:2 Szwechowicz (58. min)
Skład: Piotrowicz – Knozowski, Podlaszewski, Goliszewski, Świątkowski – Krawiecki, Buczkowski, Szwechowicz, Ewertowski – Grabowski, Cieszyński
Grali też: Lendzionowski, Przeradzki, Błaszkowski